Playadulce Ocena: 4/5 Hiszpania, Andaluzja - Costa Almeria, Aguadulce
Anonim
Niezweryfikowana opinia Opinia utworzona 3 lub więcej lat temu
Hotel całkiem przyzwoity. Czysty dobrze utrzymany. Jedzenie w porządku chociaż bez rewelacji. Brakowało mi zwłaszcza typowych dań kuchni hiszpańskiej. Paelle zjadłem na mieście. Takie samo jedzenie można dostać prawdopodobnie w tysiącu innych hoteli na świecie.
Obsługa działała sprawnie. Dwa razy prosiłem recepcję o interwencję z powodu zbyt głośnych wieczornych zabaw turystów i w obu przypadkach działania przyniosły od razu efekt.
Niestety zdarzył się jeden przykry incydent. Kiedy pojechaliśmy na wycieczkę fakultatywną do Grenady zamówiliśmy śniadanie bardzo wcześnie rano (4:30). Kiedy zjawiliśmy się na stołówce nie było tam nic poza ciasteczkami z poprzedniego dnia. Zgłosiłem ten problem na recepcji ale niestety do momentu wyjazdu nie otrzymałem ani przeprosin, ani rekompensaty za brak śniadania. W takiej samej sytuacji było kilka innych osób, które wybrały się na tę wycieczkę.
Hotel całkiem przyzwoity. Czysty dobrze utrzymany. Jedzenie w porządku chociaż bez rewelacji. Brakowało mi zwłaszcza typowych dań kuchni hiszpańskiej. Paelle zjadłem na mieście. Takie samo jedzenie można dostać prawdopodobnie w tysiącu innych hoteli na świecie.
Obsługa działała sprawnie. Dwa razy prosiłem recepcję o interwencję z powodu zbyt głośnych wieczornych zabaw turystów i w obu przypadkach działania przyniosły od razu efekt.
Niestety zdarzył się jeden przykry incydent. Kiedy pojechaliśmy na wycieczkę fakultatywną do Grenady zamówiliśmy śniadanie bardzo wcześnie rano (4:30). Kiedy zjawiliśmy się na stołówce nie było tam nic poza ciasteczkami z poprzedniego dnia. Zgłosiłem ten problem na recepcji ale niestety do momentu wyjazdu nie otrzymałem ani przeprosin, ani rekompensaty za brak śniadania. W takiej samej sytuacji było kilka innych osób, które wybrały się na tę wycieczkę.
Anonim
Niezweryfikowana opinia Opinia utworzona 3 lub więcej lat temu
Stary hotel ,w Andaluzyjskim stylu,- odświeżone retro.
Gastronomia w sensie posiłków wyśmienita,urozmaicona,smaczna-ogólnoeuropejska.
Blisko plaża.Żadnych rozrywek,muzyki,tańców,pokazów,zabaw,czy dyskotek.Brak nawet sklepików i butików w pobliżu.Najbliższy sklep ogólnospożywczy komercyjny 2km,ale
tania MERCADENA jeszcze 100m dalej.Ceny w hotelowej stołówce : kielich piwa wina lub wody 2euro.Natomiast 6,25 litrowa bania wody dla porównania w Mercadena 0,63 euro.A cała butla wina poniżej 1 euro.Piwo 0,5 litra puszka w Mercadenie 0,3 euro.Wędliny pieczywo masło ,twarożki,serki -tanio.HB-spokojnie wystarczy All inclusive -nie jest opłacalne ekonomicznie.
My nie mieliśmy All-,a byliśmy z Rainbow tours. Problem był z komunikacją z Hiszpanami stąd animacje i zasady ich gierek były dla Polaków nie do opanowania.Brak sportów :siatkówki,siłowni,fitnes,brak wypożyczalni rowerów wodnych czy kajaków.Plaża wąska,spadzista nieco,ale morze od brzegu stromo głębokie.Po 8 euro leżaki.
Pani Anna Lewandowska rezydentka Rainbow tours-bardzo miła,sympatyczna młoda długowłosa i opalona niewiasta odbyła z nami transferem podróż do Roquetas de mar.Tam nas pożegnała i wysiadła.To było ostatnie nasze spotkanie-przez dwa tygodnie nie spotkaliśmy się więcej.Pani rezydentka poinformowała nas przez SMS-a ,że dla tak małej grupy w Playadulce nie będzie się fatygowała. Dalej błądziliśmy sami / transferem około 10km/z Hiszpańskojęzycznym szoferem,który ograniczył się do otwarcia nam kufra z walizami.
Niedoinformowani dopiero po kilku dniach zauważyliśmy,że na końcu stołówki kucharz wypiekał dla gości jakieś omlety na śniadanie.Po tygodniu zauważyliśmy,że na obiadokolację w innym ukrytym miejscu kucharka smaży dla nas ryby,mięsko i owoce morza,a nawet naleśniki.O organizowanych pseudoanimacjach hotelowego miniklubu
dowiedzieliśmy sie po kilku dniach przypadkiem przy basenie. Obsługa w hotelu jest generalnie uprzejma,choć z dystansem,a czasem nawet ignorancją.O papier toaletowy,serwetki do WC ,a nawet świeży ręcznik musieliśmy interweniować w recepcji,bo pokojowe podobno nie miały.
Aquadulce to pueblo-wioska góralska.Cisza jak na cmentarzysku.Nawet Hiszpańskiej muzyki nie było słychać na uliczkach.Ten niby port to maleńka rybacka zatoka w której
zacumowało kilka łodzi turystycznych.Trudno to sobie wyobrazić,ale w krainie Flamenco
było tak nudno,że chciało się wracać do Polski.Popołudniami robiliśmy pranie dla zabicia czasu.Był co prawda bilard,i inne gry ale zamknięte na kłódkę - a jedna gra 2-euro.Nikt nie grał bo stolik do bilarda był wielkości stolika kuchennego.Basen kryty pusty.Basenik z mikrozjeżdżalnią dla pszedszkolaków,i basenik mały,ale głęboki na ponad 3metry.My nie wrócimy tam na pewno już nigdy i nie damy się namówić nawet GRATIS.Innym Polakom szczerze odradzamy Playadulce.Może Torrmolinos czy Benalmadena,ale nie Aquadulce-NIGDY i za żadne pieniadze.
Stary hotel ,w Andaluzyjskim stylu,- odświeżone retro.
Gastronomia w sensie posiłków wyśmienita,urozmaicona,smaczna-ogólnoeuropejska.
Blisko plaża.Żadnych rozrywek,muzyki,tańców,pokazów,zabaw,czy dyskotek.Brak nawet sklepików i butików w pobliżu.Najbliższy sklep ogólnospożywczy komercyjny 2km,ale
tania MERCADENA jeszcze 100m dalej.Ceny w hotelowej stołówce : kielich piwa wina lub wody 2euro.Natomiast 6,25 litrowa bania wody dla porównania w Mercadena 0,63 euro.A cała butla wina poniżej 1 euro.Piwo 0,5 litra puszka w Mercadenie 0,3 euro.Wędliny pieczywo masło ,twarożki,serki -tanio.HB-spokojnie wystarczy All inclusive -nie jest opłacalne ekonomicznie.
My nie mieliśmy All-,a byliśmy z Rainbow tours. Problem był z komunikacją z Hiszpanami stąd animacje i zasady ich gierek były dla Polaków nie do opanowania.Brak sportów :siatkówki,siłowni,fitnes,brak wypożyczalni rowerów wodnych czy kajaków.Plaża wąska,spadzista nieco,ale morze od brzegu stromo głębokie.Po 8 euro leżaki.
Pani Anna Lewandowska rezydentka Rainbow tours-bardzo miła,sympatyczna młoda długowłosa i opalona niewiasta odbyła z nami transferem podróż do Roquetas de mar.Tam nas pożegnała i wysiadła.To było ostatnie nasze spotkanie-przez dwa tygodnie nie spotkaliśmy się więcej.Pani rezydentka poinformowała nas przez SMS-a ,że dla tak małej grupy w Playadulce nie będzie się fatygowała. Dalej błądziliśmy sami / transferem około 10km/z Hiszpańskojęzycznym szoferem,który ograniczył się do otwarcia nam kufra z walizami.
Niedoinformowani dopiero po kilku dniach zauważyliśmy,że na końcu stołówki kucharz wypiekał dla gości jakieś omlety na śniadanie.Po tygodniu zauważyliśmy,że na obiadokolację w innym ukrytym miejscu kucharka smaży dla nas ryby,mięsko i owoce morza,a nawet naleśniki.O organizowanych pseudoanimacjach hotelowego miniklubu
dowiedzieliśmy sie po kilku dniach przypadkiem przy basenie. Obsługa w hotelu jest generalnie uprzejma,choć z dystansem,a czasem nawet ignorancją.O papier toaletowy,serwetki do WC ,a nawet świeży ręcznik musieliśmy interweniować w recepcji,bo pokojowe podobno nie miały.
Aquadulce to pueblo-wioska góralska.Cisza jak na cmentarzysku.Nawet Hiszpańskiej muzyki nie było słychać na uliczkach.Ten niby port to maleńka rybacka zatoka w której
zacumowało kilka łodzi turystycznych.Trudno to sobie wyobrazić,ale w krainie Flamenco
było tak nudno,że chciało się wracać do Polski.Popołudniami robiliśmy pranie dla zabicia czasu.Był co prawda bilard,i inne gry ale zamknięte na kłódkę - a jedna gra 2-euro.Nikt nie grał bo stolik do bilarda był wielkości stolika kuchennego.Basen kryty pusty.Basenik z mikrozjeżdżalnią dla pszedszkolaków,i basenik mały,ale głęboki na ponad 3metry.My nie wrócimy tam na pewno już nigdy i nie damy się namówić nawet GRATIS.Innym Polakom szczerze odradzamy Playadulce.Może Torrmolinos czy Benalmadena,ale nie Aquadulce-NIGDY i za żadne pieniadze.
od 2 761 zł za os.