Serrekunda: Znaleźliśmy dla Ciebie 1 hotel

Informacje dotyczące weryfikacji opinii
Sortuj według

Senegambia Beach Ocena: 3/5 Gambia, Serrekunda

Senegambia Beach opinie

Nie oceniony (oceniony przez 0 osób)

Zakwaterowanie 5,0 / 5

Wyżywienie 5,0 / 5

Okolica 5,0 / 5

Cena 5,0 / 5

Anonim

Ocena 4,9 / 5

Niezweryfikowana opinia Opinia utworzona 3 lub więcej lat temu 

Hotel Senegambia Beach to idealne miejsce w sercu Afryki a na pewno Gambii. Usytuowany w przepięknym ogrodzie, gdzie znajduje się dużo zwierząt i przepiękna roślinność. Karmienie sępów, czy spacer z małpami to codzienność w tym miejscu.

Zaprojektowane w afrykańskim stylu budynki komponują się z bujną roślinnością. W hotelu jest całodobowa recepcja oraz cały pawilon sklepików, gdzie każdy znajdzie dla siebie wymarzoną pamiątkę z Gambii.

Dwa duże baseny, plaża i ocena przy hotelu oraz wyśmienite jedzienie w restauracji gdzie również znajduje się kącik z gambijską kuchnią sprawią że poczujemy się wyśmienicie i będziemy chcieli tylko wracać w to miejsce.

Pokoje, przestronne, każdy pokój ma klimatyzację, telewizor, łazienkę oraz przepiekne tarasy lub balkony, gdzie również można wypoczywać w bujnej roslinności.

Hotel Senegambia Beach to idealne miejsce w sercu Afryki a na pewno Gambii. Usytuowany w przepięknym ogrodzie, gdzie znajduje się dużo zwierząt i przepiękna roślinność. Karmienie sępów, czy spacer z małpami to codzienność w tym miejscu.

Zaprojektowane w afrykańskim stylu budynki komponują się z bujną roślinnością. W hotelu jest całodobowa recepcja oraz cały pawilon sklepików, gdzie każdy znajdzie dla siebie wymarzoną pamiątkę z Gambii.

Dwa duże baseny, plaża i ocena przy hotelu oraz wyśmienite jedzienie w restauracji gdzie również znajduje się kącik z gambijską kuchnią sprawią że poczujemy się wyśmienicie i będziemy chcieli tylko wracać w to miejsce.

Pokoje, przestronne, każdy pokój ma klimatyzację, telewizor, łazienkę oraz przepiekne tarasy lub balkony, gdzie również można wypoczywać w bujnej roslinności.

Zakwaterowanie 4,7 / 5

Wyżywienie 5,0 / 5

Okolica 5,0 / 5

Anonim

Ocena 4,7 / 5

Niezweryfikowana opinia Opinia utworzona 3 lub więcej lat temu 

Cudowny hotel, w jeszcze cudowniejszym ogrodzie – dżungli. Można było poczuć się jak w prawdziwej Afryce. Bliskość zwierząt – ptaków i małp jest dużym atutem. Pełno piętrowych domków po 20 pokoi. Z zewnątrz widać różny standard pokoi.

Wykupiliśmy opcję pokoju Superior, bo zapewniano nas w biurze, że takie pokoje są na pietrze. Niestety nie były, ale nie ma co narzekać. Pokój piękny, wielki i czysty (codziennie sprzątany). Klimatyzacja, ale mimo 35-stopniowego upału włączyliśmy ją 3 razy na chwilkę. Park wokół hotelu robi swoje. Jak na warunki afrykańskie 6+. Internet jest na całym terenie hotelu. Hasła dostarcza Biura w pakietach powitalnych. Jeśli nie mamy hasła, do którejś z sieci, to obsługa chętnie je poda. W pokoju duże i małe ręczniki łazienkowe oraz plażowe. Ręczniki wymieniane wg potrzeby. Przy basenie można wykupić dodatkowe ręczniki plażowe w cenie 50 dalasi od ręcznika.

Jedliśmy w hotelu tylko śniadania, na których było wszystko co tylko można sobie zażyczyć. Menu było codzienne takie same, ale czego chcieć więcej?

Menu:

• jajka w 4 wersjach: gotowane, w koszulce, sadzone, omlet

• kiełbasa lub parówka i boczek

• ser żółty w plastrach

• szynka

• 5 rodzajów dżemów • naleśniki + sos lub cukier puder

• warzywa: pomidor, ogórek

• owoce: arbuz, mango, papaja

• chleb tostowy lub zwykły pszenny lub ciemny

• mleko,

• jogurt

• płatki wszelkiego rodzaju

• gambijskie pączki

• 3 rodzaje soków w tym świeżo wyciskany z owoców

• kawa, herbata, woda

Wszędzie mnóstwo ludzi z obsługi, od grabiącego codziennie liście, sprzątających pokoje (pokój sprzątany raz dziennie), obsługę restauracji, basenu po animatorów. Wszyscy niezwykle życzliwi.

Również bardzo dobre jest położenie hotelu, na końcu głównej ulicy ze wszystkimi atrakcjami, do której wstęp jest pilnowany przez policję. 10 minut drogi piechotą znajduje się Bilijo Monkey Park (polecam odwiedzić). Za 600 dalasi z ulicy Senegambia dojedziemy zieloną taksówką (w jedną i drugą stronę, kierowca na nas zaczeka) do Kachikally Crocodile Pool. Ceny zielonych taksówek zamieszczam na zdjęciu.

Na terenie hotelu znajdują się dwa baseny. Jeden tzw. cichy, drugi z muzyką. Żeby mieć miejsce przy tym drugim należało około 7 iść zająć miejsce ręcznikiem. O 8 miejsc pod parasolami już nie było, a wszystkie miejsca kończyły się o 11. Miejsca na leżakach na plaży kończyły się po 7. Plaża oddzielona od wody falochronem zbudowanym z wielkich głazów, bo podczas przypływu fale prawdopodobnie zalewały wszystko. Mieliśmy szczęście zobaczyć zarówno odpływ jak i przypływ. Warto podczas odpływu przejść się plażą w jedną i (dla kontrastu) w drugą stronę. Przy basenach chodzi obsługa i można u nich zamówić napój lub posiłek, ale jest też bar i restauracja. Można płacić od razu albo zamawiać na pokój i zapłacić przy wymeldowaniu (ale wtedy musimy być pewni czy kwota, którą mamy do zapłaty jest rzeczywiście dobra). Polecamy bezalkoholowe smoothies, które zamawia się przy basenie (dodatkowo płatne).

Warto pójść na 11:30 na karmienie sępów (zawsze jest dużo ludzi, więc łatwo znaleźć miejsce, gdzie się odbywa).

Hotel zapewniał następujące rozrywki: aquaaerobic, waterpolo, joga, zawody, w których można było wygrać darmowy napój, wieczorem występy muzyczne lub taneczne. Jest także stół do ping-ponga z paletkami i piłeczkami. Dla dzieci: drabinki, huśtawki i brodzik.

W hotelu znajduje się także sklepik z pamiątkami. Nieco drożej niż na targu, ale można kupić ładne rzeczy.

Chcieliśmy przedłużyć dobę hotelową ze względu na późno wylot, ale okazało się, że nasz pokój jest szybko zajmowany przez kolejnych gości i się nie da. To jednak w ogóle nie przeszkodziło w wypoczynku, ani w przygotowaniu do podróży. Schowaliśmy bagaże w skrytce i poszliśmy korzystać dalej z udogodnień hotelu.

Informacje dodatkowe o Gambii:

- Gambijska gościnność: Każdy Gambijczyk, który zobaczy „białego” człowieka zada mu trzy pytania:

Jak się masz? Skąd jesteś? Jeśli usłyszy, że z Polski, powie po polski „Polska! Lewandowski!” Czy jesteś pierwszy raz w Gambii? Czasem uda się zakończyć rozmowę na tych trzech pytaniach, a czasem nie. Jeden odejdzie, to przyjdzie kolejny… Nie rozumieją, że jeśli siedzą dwie osoby na zachodzie słońca, to nie czekają, żeby pogadać z tubylcami, tylko chcą nacieszyć się sobą i niezwykłym widokiem. Po pierwszych dwóch dniach rozumiemy, to o czym mówił pilot, żeby udawać, że się nie słyszy zaczepiających ludzi. Tylko tak da się przeżyć ten tydzień czy dwa ;)

- Uważać na oszustów (szczególnie w Bandżulu), którzy opowiadają bajeczkę, że wczoraj wzięli ślub i/lub są z naszego hotelu, opowiadają historię życia, przy okazji opowiadają co mijamy i kończy się to wyciągnięciem ręki po pieniądze. Nie jest łatwo się ich pozbyć. Trzeba mieć dobre argumenty.

- Zakupy: oczywiście wszędzie poza sklepami się targujemy. Dobrze przywieźć: owoce baobabu, dżem z baobabu (który np. możemy kupić w Senegalu w hoteliku, gdzie robią go na bieżąco), dżem z hibiskusa, ręcznie robioną maskę czy figurkę z drewna, batiki czy chusty. Alkohole niewarte uwagi.

- Środki transportu: Nie ma sensu wynajmować samochodu, bo szybko zbankrutujemy na licznych łapówkach. Lepiej korzystać z (zielonych) taksówek.

- Kosmetyki: warto zabrać żel antybakteryjny czy chusteczki.

- Leki: Warto wziąć jakieś leki na przeziębienie na wszelki wypadek, gdy ktoś przesadzi z klimatyzacją. Można wziąć Nifuroksazyd, ale tak naprawdę w Afryce Zachodniej trudno się zatruć. Jedzenie jest głównie smażone. Jedliśmy owoce, warzywa ze skórką i nic nam nie było.

- Woda: Wodę do picia należy kupować butelkowaną. Uwaga! Zdarzają się oszustwa na wodzie – trzeba przy zakupie sprawdzać czy była fabrycznie zamknięta. W kranie nadaje się do mycia zębów.

- Komary i meszki: wszędzie było ich pełno. Mugga nie dawała rady. Raid też. Kwestię Malarone pozostawiam każdemu do własnego przemyślenia, my nie braliśmy.

Cudowny hotel, w jeszcze cudowniejszym ogrodzie – dżungli. Można było poczuć się jak w prawdziwej Afryce. Bliskość zwierząt – ptaków i małp jest dużym atutem. Pełno piętrowych domków po 20 pokoi. Z zewnątrz widać różny standard pokoi.

Wykupiliśmy opcję pokoju Superior, bo zapewniano nas w biurze, że takie pokoje są na pietrze. Niestety nie były, ale nie ma co narzekać. Pokój piękny, wielki i czysty (codziennie sprzątany). Klimatyzacja, ale mimo 35-stopniowego upału włączyliśmy ją 3 razy na chwilkę. Park wokół hotelu robi swoje. Jak na warunki afrykańskie 6+. Internet jest na całym terenie hotelu. Hasła dostarcza Biura w pakietach powitalnych. Jeśli nie mamy hasła, do którejś z sieci, to obsługa chętnie je poda. W pokoju duże i małe ręczniki łazienkowe oraz plażowe. Ręczniki wymieniane wg potrzeby. Przy basenie można wykupić dodatkowe ręczniki plażowe w cenie 50 dalasi od ręcznika.

Jedliśmy w hotelu tylko śniadania, na których było wszystko co tylko można sobie zażyczyć. Menu było codzienne takie same, ale czego chcieć więcej?

Menu:

• jajka w 4 wersjach: gotowane, w koszulce, sadzone, omlet

• kiełbasa lub parówka i boczek

• ser żółty w plastrach

• szynka

• 5 rodzajów dżemów • naleśniki + sos lub cukier puder

• warzywa: pomidor, ogórek

• owoce: arbuz, mango, papaja

• chleb tostowy lub zwykły pszenny lub ciemny

• mleko,

• jogurt

• płatki wszelkiego rodzaju

• gambijskie pączki

• 3 rodzaje soków w tym świeżo wyciskany z owoców

• kawa, herbata, woda

Wszędzie mnóstwo ludzi z obsługi, od grabiącego codziennie liście, sprzątających pokoje (pokój sprzątany raz dziennie), obsługę restauracji, basenu po animatorów. Wszyscy niezwykle życzliwi.

Również bardzo dobre jest położenie hotelu, na końcu głównej ulicy ze wszystkimi atrakcjami, do której wstęp jest pilnowany przez policję. 10 minut drogi piechotą znajduje się Bilijo Monkey Park (polecam odwiedzić). Za 600 dalasi z ulicy Senegambia dojedziemy zieloną taksówką (w jedną i drugą stronę, kierowca na nas zaczeka) do Kachikally Crocodile Pool. Ceny zielonych taksówek zamieszczam na zdjęciu.

Na terenie hotelu znajdują się dwa baseny. Jeden tzw. cichy, drugi z muzyką. Żeby mieć miejsce przy tym drugim należało około 7 iść zająć miejsce ręcznikiem. O 8 miejsc pod parasolami już nie było, a wszystkie miejsca kończyły się o 11. Miejsca na leżakach na plaży kończyły się po 7. Plaża oddzielona od wody falochronem zbudowanym z wielkich głazów, bo podczas przypływu fale prawdopodobnie zalewały wszystko. Mieliśmy szczęście zobaczyć zarówno odpływ jak i przypływ. Warto podczas odpływu przejść się plażą w jedną i (dla kontrastu) w drugą stronę. Przy basenach chodzi obsługa i można u nich zamówić napój lub posiłek, ale jest też bar i restauracja. Można płacić od razu albo zamawiać na pokój i zapłacić przy wymeldowaniu (ale wtedy musimy być pewni czy kwota, którą mamy do zapłaty jest rzeczywiście dobra). Polecamy bezalkoholowe smoothies, które zamawia się przy basenie (dodatkowo płatne).

Warto pójść na 11:30 na karmienie sępów (zawsze jest dużo ludzi, więc łatwo znaleźć miejsce, gdzie się odbywa).

Hotel zapewniał następujące rozrywki: aquaaerobic, waterpolo, joga, zawody, w których można było wygrać darmowy napój, wieczorem występy muzyczne lub taneczne. Jest także stół do ping-ponga z paletkami i piłeczkami. Dla dzieci: drabinki, huśtawki i brodzik.

W hotelu znajduje się także sklepik z pamiątkami. Nieco drożej niż na targu, ale można kupić ładne rzeczy.

Chcieliśmy przedłużyć dobę hotelową ze względu na późno wylot, ale okazało się, że nasz pokój jest szybko zajmowany przez kolejnych gości i się nie da. To jednak w ogóle nie przeszkodziło w wypoczynku, ani w przygotowaniu do podróży. Schowaliśmy bagaże w skrytce i poszliśmy korzystać dalej z udogodnień hotelu.

Informacje dodatkowe o Gambii:

- Gambijska gościnność: Każdy Gambijczyk, który zobaczy „białego” człowieka zada mu trzy pytania:

Jak się masz? Skąd jesteś? Jeśli usłyszy, że z Polski, powie po polski „Polska! Lewandowski!” Czy jesteś pierwszy raz w Gambii? Czasem uda się zakończyć rozmowę na tych trzech pytaniach, a czasem nie. Jeden odejdzie, to przyjdzie kolejny… Nie rozumieją, że jeśli siedzą dwie osoby na zachodzie słońca, to nie czekają, żeby pogadać z tubylcami, tylko chcą nacieszyć się sobą i niezwykłym widokiem. Po pierwszych dwóch dniach rozumiemy, to o czym mówił pilot, żeby udawać, że się nie słyszy zaczepiających ludzi. Tylko tak da się przeżyć ten tydzień czy dwa ;)

- Uważać na oszustów (szczególnie w Bandżulu), którzy opowiadają bajeczkę, że wczoraj wzięli ślub i/lub są z naszego hotelu, opowiadają historię życia, przy okazji opowiadają co mijamy i kończy się to wyciągnięciem ręki po pieniądze. Nie jest łatwo się ich pozbyć. Trzeba mieć dobre argumenty.

- Zakupy: oczywiście wszędzie poza sklepami się targujemy. Dobrze przywieźć: owoce baobabu, dżem z baobabu (który np. możemy kupić w Senegalu w hoteliku, gdzie robią go na bieżąco), dżem z hibiskusa, ręcznie robioną maskę czy figurkę z drewna, batiki czy chusty. Alkohole niewarte uwagi.

- Środki transportu: Nie ma sensu wynajmować samochodu, bo szybko zbankrutujemy na licznych łapówkach. Lepiej korzystać z (zielonych) taksówek.

- Kosmetyki: warto zabrać żel antybakteryjny czy chusteczki.

- Leki: Warto wziąć jakieś leki na przeziębienie na wszelki wypadek, gdy ktoś przesadzi z klimatyzacją. Można wziąć Nifuroksazyd, ale tak naprawdę w Afryce Zachodniej trudno się zatruć. Jedzenie jest głównie smażone. Jedliśmy owoce, warzywa ze skórką i nic nam nie było.

- Woda: Wodę do picia należy kupować butelkowaną. Uwaga! Zdarzają się oszustwa na wodzie – trzeba przy zakupie sprawdzać czy była fabrycznie zamknięta. W kranie nadaje się do mycia zębów.

- Komary i meszki: wszędzie było ich pełno. Mugga nie dawała rady. Raid też. Kwestię Malarone pozostawiam każdemu do własnego przemyślenia, my nie braliśmy.

Zakwaterowanie 5,0 / 5

Wyżywienie 4,0 / 5

Okolica 5,0 / 5

od 3 947 za os.